Idea doskonałości

Idealność – prawdę powiedziawszy to pojęcie dość względne. Mam tu na myśli to, że wielu postrzega ją inaczej i często trudno ocenić, co jest rzeczywiście doskonałe, a co nie. To się tyczy właśnie bohaterów literackich.

Ale chwila, co takiego złego jest w bohaterach wyidealizowanych? Przecież to jest marzenie praktycznie każdego: niepopełnianie błędów, brak wszelkich wad, umiejętności w większości wykraczające nawet poza realia, ogromna popularność płci przeciwnej, a co za tym wszystkim idzie zapewne dużo pieniędzy i sława (z niezwykłym talentem muzycznym można spokojnie zrzucić z piedestału gwiazdy i przenieść się do najlepszego więzienia na świecie, by uchronić się od paparazzi). Pewnie istnieją takie osoby, które lubią zaczytywać się w takich historiach, zaś ja sama przyznam się, że czasami pokuszę się o zaglądnięcie do jakiegoś opowiadania z wyidealizowanym bohaterem. Jednak cóż, to trochę nudzi. Czemu? Tu napiszę o tym, że istnieje takie pojęcie i to na całym świecie, które zyskało nawet własną nazwę. Wielu pisarzy, czy to początkujących, czy już profesjonalistów, wie o tym, a jeśli ktoś, kto pisze nie wie, ale pragnie zdobyć wielu czytelników, powinien wiedzieć.

Gary Stu i Mary Sue – żeński oraz męski rodzaj wyidealizowanego bohatera. Najczęściej występuje ten drugi rodzaj (rany, zdaję mi się, że czasami brzmię, jak nauczyciel w szkole) i to zwykle w opowiadaniach internetowych. Niby to nie jest źle, jeśli są właśnie tak publikowane, ale pisanie na blogach, forach czy różnych stronach opowiadań ma polepszyć nasz warsztat, zarówno pisarski, jak i samo tworzenie bohaterów, światów przedstawionych i projektowanie fabuły, a ciągle powielając ten sam błąd można wpaść w pułapkę błędnego koła i kreować właśnie takich bohaterów.

Jest w tym też pewien haczyk – czemu bohater, który ma idealne cechy, musi być idealny? Pewnie niektórzy będą się dziwić, co ja napisałam i wątpić, czy ja mam jakieś strzępki logicznego myślenia, ale już spieszę z wyjaśnieniem. Owszem, można stworzyć takiego protagonistę (czy antagonistę), który będzie ideałem w tym znaczeniu, że jest silny, piękny, dobry itd., jednak kluczem do tego wszystkiego jest postawienie go w sytuacji bez wyjścia. Dajcie mu silniejszego przeciwnika, takiego, co go „zwali z nóg” (dosłownie lub w przenośni) i stanie się dla niego rywalem w określonej dziedzinie.

Są trzy sposoby na stworzenie wiarygodnego bohatera:

  • Niedoskonałości. Bohater, który ma wady, czyli jest taki, jak my. Jeden śpiewa, jak stado słowików, drugi może to robić tylko w snach (jak ja), lecz ten drugi może mieć piękne włosy, a pierwszy skarżyć się na odstające uszy. Chodzi mi o to, że każdy ma coś, w czym jest dobry, i coś, w czym dobry nie jest. Realność to właśnie brak doskonałości, bo każdy jest inny, ma coś, z czego jest dumny, i coś, czego nie znosi. Gdy bohater ma jakąś zaletę, może ją wykorzystać i wyjść obronną ręką z danej sytuacji, jednak gdy ma ich zbyt wiele, to praktycznie nic nie stoi mu na przeszkodzie, bo pozwala mu to robić, co się chce, i nie zabrudzić sobie nawet rąk. Dlatego potrzebne są wady, czyli sprawić, by bohater miał znienawidzoną rzeczą, której nie jest w stanie zmienić, zaś ona sprawi, że czytelnik będzie się martwił, jak bohater sobie poradzi w życiu. Nie wolno dawać bohaterowi samych zalet, bo stanie się nie realny, ale mając jedynie wady stanie się kimś, kto nie potrafi nic i będzie wkurzający, prosto mówiąc.
  • Sytuacje ponad siły bohatera. Można zrobić bohatera, który będzie naprawdę cudem świata, ale sprawcie, by pokazał swoją ludzką twarz. Może to być nagła utrata rodziny, czy porwanie. Dajcie mu coś, co wychodzi poza jego możliwości (względem możliwości samego świata przedstawionego w powieści). Dobrze to wychodzi przy postaciach w książkach opartych na realiach zwykłego świata, praktycznie nie różniących się od nich, bo wtedy bohater mimo wszystko nie będzie mógł wskrzesić swojej rodziny. Zagrajcie na emocjach bohatera i na przykład podłóżcie mu antagonistę, który jest prawie tak samo idealny, jak protagonista, by powstała rywalizacja o to, kto jest lepszy. Dobrym pomysłem jest stworzenie dwóch bohaterów będących mistrzami w tej samej dziedzinie i o coś walczących, co jest dla nich bardzo ważne, bo przegrana będzie ujmą na ich honorze lub czymś podobnym.
  • Psychologia postaci. To jest bardzo dobry i, przez niektórych, lekceważony sposób na dobrego bohatera, ponieważ każdy człowiek posiada emocje i uczucia. Kocha, nienawidzi, ma nadzieję, depresję czy choćby jakiś uraz na psychice. Utrata bliskiego członka rodziny, porażka w karierze zawodowej, wyrzucenie z pracy, rozwód – niech to odbije się na postaci. Nie zostawiajcie go niewzruszonego w takich sytuacjach, bo czy Wy byście byli spokojni, gdyby coś takiego Was spotkało? Założę się, że nie, więc pozwólcie im żyć, jak ludzie, a nie egzystować, jak rośliny. Pozwólcie im płakać, śmiać się, krzyczeć i popełniać błędy.

Można stworzyć bohatera idealnego, który będzie miał też coś z człowieka, jednak pamiętajcie, że dla każdego to jest coś innego. Kolejne pytanie:

Kiedy bohater staje się Gary Stu lub Mary Sue?

  • Doskonałość. Istota zupełnie pozbawiona wad, jak już to opisałam.
  • Bohater bez zalet. Tak, nie przesłyszeliście się. Może to nie do końca doskonałość, ale swoiste wynaturzenie postaci, jako że człowiek, któremu ciągle coś się nie udaję, jest ofiarą losu, narzeka na swoje życie (często to się zdarza), irytuje i to bardzo. Dajmy na to: jest bohaterka, która ciągle płacze, że nikt jej nie kocha i nie potrafi choćby zawiązać butów, tylko wszyscy muszą jej pomagać. Nikt nie chce czytać o takim użalaniu się nad sobą, bo ludzie szukają w powieści odskoczni od tej wrednej szarości, zatruwającej codzienność, jak smog Kraków.
  • Antypatyczny charakter. Nie mówię tu o wyglądzie, bo znam wielu bohaterów, którzy, choć zewnętrznie nieco przypominali okrutnych bandziorów, byli niesamowicie pozytywni. Najważniejsze to stworzyć takiego kogoś, do kogo czytelnik poczuje sympatię. Najlepiej to zrobić poprzez:
    • Dobry charakter. Postać miła, mająca honor, pomagająca innym, ceniąca przyjaźń i miłość, która lubi się poświęcać. Moim zdaniem najlepiej, kiedy te cechy będzie posiadał główny protagonista, bo łatwiej stworzyć takiego bohatera, zaś ten charakter jest, mówiąc szczerze, dość sympatyczny 😉
    • Szczególny charakter. Postać może być zła i okrutna, ale niech, dajmy na to, tryska humorem, idzie przez życie na luzie, jest szalony i nieprzewidywalny, lub ma inne, niż u reszty bohaterów, poglądy na świat, jest oryginalny i charakterystyczny. Mimo, że jego zła postawa może odrzucać, to wciąż będzie kimś interesującym.

A teraz jak wygląda doskonałość u protagonisty i antagonisty?

  • Protagonista. Ta osoba nie może być idealna, bo to przez nią czytelnik poznaje świat, więc musi ją polubić (chociaż troszkę, by nie zamknął książki i ze stoickim spokojem nie wyrzucił jej przez okno hen daleko). To właśnie z nią będzie podróżował przez karty opowieści i to właśnie ona jest najważniejsza, bo bez dobrego bohatera prawie żadna powieść nie jest dobra.
  • Antagonista. Ten może być wyidealizowany, ale również musi mieć jakieś słabości, natomiast pewne jest, iż nie może być słabszy od głównego bohatera. Musi być silniejszy, żeby wprowadzać napięcie, zwroty akcji i aby historia ciągnęła się przez wiele rozdziałów (co to za historia, gdzie antagonista umiera od uderzenia go gumką w głowę przez protagonistę). Również nie jest kimś niezniszczalnym i posiada jakieś ułomności lub upodobania, które bohater może wykorzystać, by go przechytrzyć.

No to już koniec mojego wywodu. A teraz podzielcie się ze mną Waszymi przemyśleniami i powiedzcie, co sądzicie o wyidealizowanych bohaterach i jacy według Was są? 🙂

Dodaj komentarz